Podejrzany zadał pokrzywdzonemu kilkakrotne uderzenia w głowę siekierą, a następnie oblał ciało pokrzywdzonego łatwopalną cieczą i podpalił je. Pokrzywdzony zmarł na skutek obrażeń oparzeniowych i doznanych urazów głowy. Komunikat w tej sprawie wydała Prokuratura Okręgowa w Radomiu, która prowadzi śledztwo.
Zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem Mirosław M. usłyszał w Prokuraturze Rejonowej w Grójcu, gdzie został doprowadzony, a następnie przesłuchany przez prokuratora w charakterze podejrzanego. Ksiądz przyznał się do zarzuconego mu czynu i złożył wyjaśnienia m.in. temat relacji łączących go z pokrzywdzonym jak też motywów swego działania.
Proboszcz nie zaprzeczył, że udał się wraz z Anatolem Cz. swoim samochodem do miejscowości Lasopole, gdzie na drodze dyskutowali w kwestii mieszkania dla pokrzywdzonego i jego lokalizacji. Zapewnienia tego mieszkania domagał się pokrzywdzony. Obu mężczyzn łączyła umowa darowizny na mocy której Mirosław M. zobowiązał się do dożywotniej pomocy i opieki nad pokrzywdzonym.
Podejrzany zadał pokrzywdzonemu uderzenia w głowę siekierą, po czym oblał jego ciało łatwopalną substancją i podpalił. Wypłoszyło go światło roweru i odjechał z miejsca. Świadek na rowerze zawiadomił policję, która po rozpoznaniu samochodu proboszcza trafiła za nim na plebanię. - Podejrzany wyraził żal z tytułu swego czynu - napisała w komunikacie prokurator Aneta Góźdź, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Mirosławowi M. za zarzuconą zbrodnię grozi kara od 15 lat do dożywotniego pozbawienia wolności.
Rzecznik Archidiecezji Warszawskiej ks. Przemysław Śliwiński z archidiecezji warszawskiej, do której należy parafia w Przypkach, poinformował, że metropolita warszawski arcybiskup Adrian Galbas niezwłocznie zwrócił się "do Stolicy Apostolskiej z wnioskiem o wymierzenie najwyższej kary przewidzianej w prawie kanonicznym dla duchownego - wydalenia ze stanu kapłańskiego". W niedzielę we wszystkich kościołach archidiecezji odczytany zostanie specjalny komunikat arcybiskupa.
Ks. Mirosław M. będzie się starał opuścić areszt za kaucją.