Do niechlubnych wydarzeń doszło w niedzielę 10 sierpnia. Jeden z pasażerów powiadomił służby, że ma podejrzenia co do trzeźwości kierowcy autobusu miejskiego, linii nr 11, którym przed chwilą jechał. Zaraz za wskazanym pojazdem linii autobusowej (policja nie ujawnia jej numeru) pojechał patrol drogówki, który zauważył autobus na ulicy Limanowskiego i tam zatrzymał kierowcę.
- Policjanci od razu stwierdzili, że kierujący nie trzyma prostego toru jazdy i co trochę zjeżdża na przeciwległy pas. Funkcjonariusze natychmiast zatrzymali pojazd - relacjonowała mł. asp. Dorota Wiatr-Kurzawa z WRD KMP Radom.
Po wylegitymowaniu okazało się, że za kierownicą siedział 34-latek. Kierowcę poddano badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Okazało się, że był nietrzeźwy, mając ponad promil alkoholu w organizmie. Policjanci podjęli także decyzję o wykonaniu testu na narkotyki, który również dał wynik pozytywny.
Po sprawdzeniu monitoringu, okazało się, kierowca "jedenastki" na stacji benzynowej kupił alkohol. Przesłuchiwany potwierdził, że kierował autobusem po piciu alkoholu. Przyznał, że kupił dwie tzw. małpki, które wypił podczas przerwy na przystanku końcowym popijając napojem energetycznym. Dodał, że alkohol pił przez kilka poprzednich dni. Jak zeznał, zazwyczaj badał się alkomatem, ale w niedzielę się nie zbadał "bo czuł się dobrze".
Kierowca był pracownikiem Dolnośląskich Linii Autobusowych, które w Radomiu obsługują cztery linie.
Podczas przesłuchania dyspozytor zajezdni poinformował śledczych, że kierowcy autobusów są badani alkomatem jedynie losowo. W niedzielę nie padło na zatrzymanego później za jazdę po pijanemu 34-latka. Dyspozytor powiedział również, że tego dnia kierowca ten nie wyglądał na osobę nietrzeźwą, ale zdarzało się mu nie przychodzić do pracy, po tym jak telefonicznie informował, że pił alkohol.
Z kolei w Radiu dla Ciebie Wioletta Machnio, inna przedstawiciela Dolnośląskich Linii Autobusowych powiedziała. – Przeprowadza się u nas kontrolę trzeźwości i dopiero kierowca wyjeżdża na trasę, w bazie zawsze dmucha w alkomat. Zapewniła, że podobne kontrole DLA wykonuje w innych zajezdniach (autobusy DLA poza Radomiem jeżdżą również m.in. we Wrocławiu i Oleśnicy - red.) i nigdy wcześniej do podobnego przypadku z udziałem ich pracownika nie doszło. Jak powiedziała, zabezpieczono monitoringu i przekazano go policjantom.
34-letni kierowca już stracił prawo jazdy, a teraz za swoje zachowanie odpowie przed sądem. Za jazdę pod wpływem alkoholu grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności, kara grzywny i zakaz prowadzenia pojazdów. - Biorąc pod uwagę, że 34-latek jest kierowcą zawodowym i na co dzień przewozi ludzi, odpowiadając za ich bezpieczeństwo, musi liczyć się z surową odpowiedzialnością - zauważa mł. asp. Dorota Wiatr-Kurzawa.
| 16-letnia dziewczyna potrącona na pasach w Radomiu ▶️