Śledztwo zostało wszczęte w związku z doniesieniem złożonym w kwietniu przez posła Konrada Frysztaka, po publikacji Onetu. Na konferencji prasowej parlamentarzysta mówił wówczas, że jego zastrzeżenia dotyczą decyzji zarządu spółki działającego w latach 2021-2024, czyli byłego prezesa Wojciecha Arndta i Seweryna Figurskiego, byłego zastępcy, a obecnie prezesa spółki w sprawie zmian zapisów w umowie z amerykańską firmą Arms of America na niekorzystne dla radomskiej fabryki.
Według Onetu, współpraca układała się dobrze do momentu, kiedy amerykańska firma najpierw wysyłała fabryce pieniądze, a dopiero potem otrzymywała od niej broń - karabinki Beryl, pistolety VIS 100 oraz części do nich. "Wszystko zmieniło się w 2023 r., kiedy prezes fabryki Wojciech Arndt oraz wiceprezes Seweryn Figurski zmodyfikowali umowę z Amerykanami w ten sposób, że to fabryka najpierw zaczęła wysyłać broń, a potem czekała na zapłatę" - napisał portal.
Według ustaleń Onetu, gdy zaczęły się problemy z płatnościami, mimo że dług narastał, Łucznik nie przestawała wysyłać Amerykanom broni. Według Onetu, mogło chodzić o premie, które zarząd przyznał sobie za wypełnienie rocznego planu. - Prezes i wiceprezes zarabiali po około 480 tys. złotych rocznie, więc premia mogła stanowić połowę rocznych zarobków - wskazał portal.
Tymczasem obecny prezes zarządu Fabryki Broni Łucznik Radom Seweryn Figurski stwierdził - Fabryka Broni nie straciła nawet jednego dolara na współpracy z Amerykanami, wręcz przeciwnie zarobiliśmy na tym miliony złotych. Według niego, kwestionowana zmiana sposobu rozliczania z Amerykanami jest "zwykłą decyzją biznesową, która była podyktowana doskonałą współpracą z tym partnerem".