Mecz zaczął się bardzo dobrze dla zielonych. Bardzo dobrze na przedpolu gości zachował się Rafał Wolski i podał do Capemby, który pomknął w stronę bramki, wkręcił w ziemię goniącego go obrońcę i strzałem przy słupku pokonał Marcela Łubika. Od 4 minuty 1:0 dla Radomiaka.
Radomiak przeważał. Z groźniejszych akcji warto odnotować strzał Zie Quattary z 20 metrów - uderzał mocno ale wprost w bramkarza.
W 28 minucie mogło być 2:0, ale po interwencji VAR sędzia Dian Sylwestrzak anulował gola samobójczego dla Radomiaka. Prawdopodobnie za faul Mauridesa.
2:0 zrobiło się w 35 minucie. Drugi raz tego dnia swojej szansy z dystansu spróbował Roberto Alves. Do odbitej przez bramkarza piłki dopadł Quattara i umieścił ją w siatce.
Jeszcze w 46. minucie szansę miał Jan Grzesik gdy po dośrodkowaniu Alvesa z wolnego głową przedłużył Maurides. Obrońca zielonych przeciął to, ale trafił obok słupka.
Tuż po przerwie zagapił się Łubik, piłka podana Od obrońcy przeskoczyła nad jego stopą i zmierzała do bramki. Bramkarz gości zdążył jączatrzymać na linii.
W minucie 55 było już 3:0. Maurides przebieg samotnie pół boiska z piłką i klasyczną podcinką pokonał Łubika.
Radomiak wciąż nacierał, Tylko w jednej składnej akcji miał trzy okazje do strzału, najpierw Romario Baro, potem Wolski, ale gola na 4:0 zdobył w 61 minucie Alves.
Zielonym było mało i wciąż stwarzali niebezpieczne sytuacje - swoje szanse mieli m.in. Adrian Dieguez, Alves, Tapsoba, Baro, Kaput. Momentami gra podopiecznych Goncalo Feio wyglądała jak tiki-taka Barcelony. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie.
Radomianie byli świetni w ofensywie. Feio wykorzystał potencjał swych graczy predysponowanych do takiej gry. Trzeba jednak podkreślić również doskonałą postawę w obronie. Górnik nie stworzył praktycznie żadnej bramkowej sytuacji.