- Kolejny raz w tym sezonie Radomiak skrzywdzony przez arbitrów - napisaliśmy dalej w relacji. - Mamy do czynienia z kontrowersją dużego kalibru. Wynik jest 1 do 0, następuje piłkarski stempel w polu karnym. Nie ma tutaj rzutu karnego, chociaż sytuacja była analizowana przez sędziów - opowiedział sytuację prowadzący program, Krzysztof Marciniak.
- Zapewne arbiter tutaj dopatrzył się faktu zagrania piłki przez zawodnika Legii (Ruben Vinagre - przyp. red). Tego zagrania nie było, piłkę pierwszy zagrał zawodnik Radomiaka (Romario Baro - przyp. red). Doszło do stempla, powinien być podyktowany rzut karny dla Radomiaka. Dodatkowo zawodnik Legii powinien otrzymać za ten stempel napomnienie, czyli żółtą kartkę - powiedział ekspert sędziowski Canal+, Adam Lyczmański i dodał: - Ja się zastanawiam skąd skąd inercja sędziów VAR. No i takie mam tutaj mieszane uczucia i powiem kontrowersyjnie. Ciekawi mnie jakość tego, na czym pracują arbitrzy na wozie.
Na te słowa zaśmiał się obecny w studio ekspert piłkarski Marcin Żewłakow. - Nie, Marcin, nie śmiej się, ponieważ ja mam wrażenie, że sędziowie często mają ten obraz bardzo zamazany. Ja nie chcę ich bronić, absolutnie. Tu jest faul, tu jest karny, nie ma tematu - stwierdził Adam Lyczmański i kontynuował: - Pochylmy się nad tym problemem. Być może dowiemy się...
- Najważniejsze dla mnie jest to, że w trakcie meczu z pierwszej powtórki widać, że jest nadepnięcie. Ja zastanawiam się, jak fachowiec taki jak Szymon Marciniak może się na tym pochylać i zastanawiać - odpowiedział Marcin Żewłakow.
- Absolutnie masz rację. Natomiast ja nie przez przypadek wracam do jakości tego, na czym pracują arbitrzy na wozie VAR. Ponieważ w tym meczu mieliśmy również awarię systemu. Ja mam informację od sędziów, że jakość tego obrazu, który oni mają na tych małych monitorach pozostawia wiele do życzenia. Tam była sytuacja, gdzie być może arbitrzy mieli zamazany obraz. Ja nie bronię. Natomiast pochylmy się nad tym problemem, żebyśmy w końcu mogli powiedzieć, że jakość pracy dla sędziów VAR jest bardzo dobra - kontynuował ekspert sędziowski.
- Tu zapewne Tomek Musiał (był sędzią VAR w meczu Legia - Radomiak - przyp. red.) mógłby się wypowiedzieć, na jakim sprzęcie pracował. No bo umówmy się, tak wyszkolony sędzia, tak doskonały arbiter, jakim jest Tomek Musiał, siedzący na wozie VAR, śmiem twierdzić, że jakby zobaczył taką jakość programu nagrania, jaką my zobaczyliśmy, zapewne zawołałby Szymona Marciniaka do monitora - powiedział Adam Lyczmański.
W studio rozmawiano też o kontrowersji przy rzucie karnym dla Legii po zagraniu ręką, gdzie długo trwało ustalanie fatów ze względu na awarie VAR. Samą sytuację co do której my mieliśmy wątpliwości ekspert sędziowski tak ocenił: - Sytuacja jest oczywista, jest to poszerzenie obrysu ciała, jest to rzut karny, sędzia tego nie zauważył z boiska, to fakt. Został zawołany, ale po tak długim czasie, że ja cały czas mam poddaję wątpliwość do jakości tego, na czym pracują sędziowie na wozie VAR.
- My byliśmy jedni z pierwszych, którzy wprowadzali VAR - powiedział Jan Urban, trener reprezentacji Polski.
- Panie trenerze, dokładnie brawo. Trzeba powiedzieć, że to jest po prostu stary sprzęt, powiedziałbym - prehistoryczny. Mam feedback od sędziów, niewiele był zmodyfikowany, o ile w ogóle był. To tak, jakbyś jeździł dwudziestoletnim autem, też byś czuł dyskomfort.
- Dwie sprawy rozgraniczamy. Jest tutaj rzut karny, a sędziowie pracują na VAR-ze, który szwankuje - podsumował Krzysztof Marciniak dodał, że planowany centralny system VAR poczekamy jeszcze co najmniej kilkanaście miesięcy.
Krzysztof Marciniak przypomniał też, że Radomiak wysłał do Kolegium PZPN "Wniosek o interpretację wydarzeń meczowych" dotyczących decyzji sędziowskich w meczach zielonych, które wzbudziły ogromne kontrowersje, a były w każdym przypadku podejmowane przeciw zespołowi z ul. Struga 63. Do dziś Radomiak nie otrzymał odpowiedzi.
| Legia - Radomiak 4:1. Zieloni rozdawali prezenty ▶️