Dyrektor Elektrowni Wioletta Kotkowska witając gości i dziękując Wojciechowi Fibakowi za wybranie Radomia na miejsce swej wystawy poinformowała, że zwiedziła ją rekordowa liczba osób - 10 tysięcy nie licząc sierpnia, który jeszcze nie został uwzględniony w statystykach.
- Dzięki takim wspaniałym wystawom nasza Elektrownia staje się jednym z najważniejszych centrów promujących sztukę współczesną i bardzo się cieszę, że powiększa się grono odbiorców tej sztuki - mówiła dyrektor Kotkowska. W imieniu wszystkich zebranych złożyła Wojciechowi Fibakowi życzenia urodzinowe, które wypadły akurat na czas jego wizyty w Radomiu.
- Kończymy wspaniałą przygodę z tą magiczną, wyjątkową wystawę, kolekcję jednego z najwybitniejszych sportowców świata. To wzór dla innych kolekcjonerów, którzy tak liczbie odwiedzili nas dzisiaj - mówił Paweł Witowski, kurator wystawy i wspominał jak trudno było przekonać właściciela kolekcji do wystawienia jej w Radomiu. Pierwsza rozmowa w tej sprawie odbyła się trzy lata temu.
Wojciech Fibak witał wiele ważnych dla niego osób, które tego dnia zjechały do Radomia i podkreślał bardzo dobrą współpracę z Elektrownią. - W przypadku Elektrowni mówimy o wybitnym centrum, które w rankingu "Polityki" zajęło czwarte miejsce wśród najważniejszych placówek w Polsce, wyprzedzając wiele muzeów narodowych - podkreślał Wojciech Fibak i dodał - Łezka się w oku kręci, że ta wystawa się już kończy i że te obrazy nie będą już tak pięknie wisieć, plasowane z takim talentem przez pana Pała Witkowskiego .
Oprowadzając zebranych po wystawie właściciel kolekcji, ze swadą opowiadał o poszczególnych dziełach, wspominał jak je zdobywał. Mówiąc o jednym z obrazów, które zakupił niedługo przed wystawą w Elektrowni, dziele Krzysztof Grzybacza, Fade into You tak opowiadał: - Dwa, trzy tygodnie po kupnie tego obrazu zadzwoniło znane muzeum z Hongkongu, aby udostępnić mu obraz na wystawę, a w końcu nawet kupić. Powiedzieli że dają dwa, trzy razy więcej niż inna oferta. Powiedziałem, że tyle to daje mi Radek Kotarski. Pytali: Who is Radek? A ja sobie wtedy pomyślałem, że przecież obiecałem już ten obraz na wystawę w Elektrowni. Hongkong? Jaki Hongkong!? Radom! - opowiedział Wojciech Fibak.