Na ostatniej sesji Rady Miejskiej, projekt uchwały dotyczący obniżenia opłaty adiacenckiej z 30 do 20 procent autorstwa radnych klubu Prawa i Sprawiedliwości oraz radnego Jana Pszczoły (SLD), został odrzucony. Podczas sesji radny Ryszard Fałek (niezależny) złożył poprawkę do projektu, która dotyczyła obniżenia opłaty do 10 procent. Po przerwie, o jaką wnioskowało PO, zarówno radny Ryszard Fałek jak i Leszek Pożyczka, nie poparli jednak projektu z własną poprawką i ostatecznie został on odrzucony.

– To, co się stało na sesji było niepoważne, a zachowanie radnego Fałka było śmieszne – skomentował głosowanie radnych Jakub Kowalski (PiS) podczas dzisiejszego briefingu prasowego. Klub radnych PiS w przyszłym tygodniu złoży projekt uchwały jeszcze raz.

Przypomnijmy, że opłata adiacencka to obowiązkowa należność finansowa na rzecz skarbu miasta, nałożona na właścicieli lub użytkowników wieczystych nieruchomości, których wartość wzrosła na skutek np. modernizacji infrastruktury, drogi czy chodnika. Remonty te często dokonywane są po zawiązaniu komitetu przez mieszkańców danego osiedla czy ulicy, a roboty wykonywane są w ramach czynów społecznych, na które niezbędny jest wkład własny komitetu.

Przypomnijmy, że w 2012 roku ówczesny prezydent Radomia Andrzej Kosztowniak obniżył ją z 50 do 30 procent. – Trzy lata temu zobowiązaliśmy się, że do tematu wrócimy, i właśnie to robimy. Istotą obniżenia opłaty jest wsparcie komitetów. Nie może być tak, że ludzie są karani za swoją aktywność. Prawo do tego doprowadziło, a samorząd zgodnie z nim musi na te osoby nałożyć pewne zobowiązania. Mieszkańcy czują się podwójnie opodatkowani. Jest to opłata niesprawiedliwa. Trudno sobie wyobrazić, że ludzie którzy chcą poprawić drogę czy chodniki inwestują wkład własny, a potem dalej muszą w związku z tym ponosić opłaty, ponieważ wzrosła wartość nieruchomości. Zapis w prawie powoduje, że większość osób, która chciałaby się zaangażować, tego nie robi. Mam nadzieję, że ta kwestia nie będzie rozpatrywana w kategoriach politycznych – wyjaśnił radny Andrzej Kosztowniak.

Jak przyznaje radny Kowalski, władze miasta zostały poproszone o policzenie przychodu i rozchodu w przypadku obniżenia opłaty adiacenckiej do 20 procent i przedstawienie jej na ostatniej sesji. – Na sesji nikt nie potrafił odnieść się do kosztów, których faktycznie początkowo nie uwzględniliśmy, ale później projekt został o to uzupełniony. Wyliczyliśmy, że będzie to 40 tysięcy złotych. Na komisji budżetowej przed sesją skarbnik zaopiniował projekt pozytywnie, ale na sesji nikt do tych kwot nie był w stanie się odnieść – tłumaczył i dodał, że radni PiS oczekują od prezydenta Radosława Witkowskiego przedstawienia szczegółowej analizy finansowej dla budżetu miasta w przypadku obniżenia opłaty adiacenckiej do 10 procent, a nawet i zera.

Przewodniczący Rady Miejskiej Dariusz Wójcik dodał, że „co sprytniejsze gminy” wiedzą, jak tę opłatę obniżyć właśnie do zera. – Prezydent składa projekt, a radni go nie przyjmują – wyjaśnił i dodał, że to właśnie do niego przychodzą niezadowoleni mieszkańcy Radomia, jako do osoby, której podpis widnieje na dokumentach z sesji. - W Jedlińsku opłata ta wynosi 1 procent, ale dla Radomia może się to okazać niekorzystne w przypadku, gdy opłaty za naliczanie przewyższą same wpływy – wyjaśnił radny Wójcik.

Projekt uchwały zostanie złożony w przyszłym tygodniu po tym, jak radni podejmą decyzję czy opłata ma zostać obniżona do 10, jednego lub zera procent.

Komentarz prezydenta Radomia w tej sprawie znajduje się tutaj.

Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>